Iza Miłosz, współzałożycielka Grupy Slow, w rozmowie z nami dzieli się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami na temat ruchu Slow. Opowiada o drodze, która doprowadziła ją do współtworzenia przestrzeni, gdzie BYĆ znaczy dużo więcej niż MIEĆ. Iza, z wykształcenia projektantka mody zrównoważonej, od lat promuje zrównoważoną konsumpcję i zdrowy styl życia poprzez organizację targów i festiwali. Jej pasja do lokalnych manufaktur i rzemiosła oraz holistyczne podejście do życia i zdrowia to fundamenty, na których buduje swoją działalność. W wywiadzie opowiada o tym, jak ważne jest dla niej wspieranie małych, lokalnych producentów i edukowanie konsumentów w zakresie świadomych wyborów.
Magdalena Wałek: Co skłoniło Panią do założenia Grupy Slow i propagowania idei Slow?
Iza Miłosz: Współtworzę ten projekt z dwójką wspólników od wielu lat. Każdy z nas wniósł do tej przestrzeni unikalną jakość doświadczeń, pasji i wizji. Ja na przykład mam background od strony projektowania mody zrównoważonej, tworzyłam własną markę i również wystawiałam się na targach. Znam proces tworzenia produktów w oparciu o lokalnych dostawców i podwykonawców. Połączyła nas potrzeba wyrazu tego, co nam w duszy grało. W połączeniu z naszym doświadczeniem z branży produkcji wydarzeń zaowocowało to od razu dużym projektem. Pierwsze targi, jeszcze pod nazwą Slow Fashion, odbyły się na 3 piętrach Domu Braci Jabłkowskich i okazały się dużym sukcesem. Uzupełniamy się w tej naszej Grupie, a wspólnym mianownikiem jest wieloletnie zainteresowanie zrównoważoną konsumpcją i zdrowym stylem życia.
Jak Pani definiuje ruch Slow i dlaczego BYĆ jest ważniejsze niż MIEĆ?
W mojej osobistej definicji, Slow to holistyczne podejście do życia i zdrowia, dotyczące wszystkich aspektów - konsumpcji, spędzania czasu, dbania o siebie, przekonań. W dobie współczesnej gonitwy biegniemy za czymś, co ma nam przynieść radość i spełnienie, dać dowód na samorealizację, zaspokoić nasze ego, chciejstwa i sprawić, abyśmy dalej pasowali do społecznej układanki. Slow to Świadomość, to decyzja, że chcę wiedzieć więcej o tym, co konsumuje, jakie są moje potrzeby, kiedy stawiam granice i co jest mi prawdziwie potrzebne. To sprowadza się do szukania relacji, począwszy od tej najważniejszej - ze sobą samym. Ten ruch jest widoczny w najróżniejszych segmentach: kooperatywy spożywcze, kameralne miejsca na wypoczynek, targi produktów naturalnych, czy dostarczające modę od lokalnych twórców lub z drugiej ręki. Wszystkie skupiają się na bliższym kontakcie z człowiekiem, nie ma tu anonimowości. Przez uważność i samoświadomość do lepszych wyborów dla nas samych i dla ziemi.
Jakie znaczenie ma dla Pani wzornictwo w kontekście zrównoważonej konsumpcji?
To ogromna gałąź produkcji, gdzie również drugi obieg jest istotną częścią. Sensowne wykorzystywanie zasobów, które już istnieją, dobra renowacja i dostępność tych produktów. To bardzo istotne, aby łączyć stare i nowe. Dodatkowo, rozwój technologii pozwalających na recykling pewnych elementów i tworzenie z nich nowych rzeczy, również upcycling. To nieoceniona kreatywność artystów. Wyraz artystyczny skierowany na wykorzystywanie zasobów uważam za bardzo przyszłościowy.
Jakie cechy powinno mieć wzornictwo, aby wpisywało się w filozofię Slow?
Z pewnością dochodzi do tego wielkość produkcji. Stanowczo stawiamy na mniejsze, lokalne manufaktury, rzeczy dedykowane pod klienta i tworzone na zamówienie. To zmniejsza nadprodukcję i ilość odpadów. W posiadaniu rzeczy tworzonych przez artystów specjalnie dla nas, w krótkich kolekcjach, jest coś wyjątkowego. Takie perełki cieszą nas i mogą mieć swoich poszukiwaczy także w drugim obiegu. Widzę to jako inwestowanie w to, co cieszy nasze oko i w to, z czym mamy więź emocjonalną.
Czy ma Pani jakieś ulubione polskie manufaktury lub rzemieślników, których szczególnie ceni za ich wzornictwo?
Polska moda, design są według mnie na naprawdę wysokim poziomie. Szczególnie cenię te marki, które mają określoną specjalizację, taką jak: ceramika, kosmetyki, konkretny styl w modzie czy grafika. Tu mówię szerzej, niż w kontekście naszych targów, bo niektóre manufaktury działają tylko w przestrzeni online. Moje poszukiwania zawsze zaczynają się od polskich marek. Faktycznie znam ich sporo, z pewnością dużo więcej niż przeciętny konsument. Oczywiście z racji mojej pasji i pracy.
Może Pani opowiedzieć o inicjatywach Jestem Slow, Jestem Vintage, Jestem Organic oraz Festiwalu Oddechu? Jakie są ich główne cele?
Wszystkie nasze wydarzenia mają wspólny mianownik - holistyczne, zrównoważone podejście do życia i zdrowia. Jest przestrzeń dla konsumpcji, ciała i ducha. Tak jak wspominałam, dla mnie definicja Slow jest wielowymiarowa i dotyczy wszystkich aspektów funkcjonowania. Nasze wydarzenia są propozycją poznania i doświadczenia alternatywy do masowej, szybkiej konsumpcji i rozproszenia na zewnątrz. Pokazujemy zrównoważona modę, promujemy drugi obieg i zachęcamy do wyboru produktów innych niż to, co wszechobecne. Tu kupujemy od twórców, nawiązujemy z nimi relacje, dostajemy nie tylko produkt, ale również emocje. Na wydarzeniu Jestem Organic prezentujemy tylko produkty naturalne - to ukłon w stronę tego, co zdrowe i z natury. Pojawia się tam duża reprezentacja producentów ze zdrowymi produktami spożywczymi, którzy edukują i opowiadają z pasją. Każdy powinien spróbować takich miodów, octów, kombuchy albo domowego chleba. Festiwal Oddechu skupia się na wewnętrznej równowadze. Podczas 3. edycji tego wydarzenia zaprezentowaliśmy odwiedzającym dziesiątki technik pracy z ciałem, umysłem i duchem, aby każdy mógł poczuć i sprawdzić, co najlepiej z nim rezonuje. Naszą misją jest tworzenie przestrzeni do promocji holistycznego podejścia do życia i zdrowia.
Jakie są największe wyzwania przy organizacji takich wydarzeń?
Jesteśmy dużą społecznością i trudno przewidzieć wszystkie sytuacje, warunki zewnętrzne, w związku z czym czasami zaskakują nas trudne historie. Najważniejszą rolę podczas tego typu wydarzeń odgrywa faktor ludzki i właśnie pod tym kątem spotyka nas najwięcej wyzwań. Zawsze skupiamy się na szukaniu rozwiązań. W końcu naszym celem jest wytworzenie dobrej atmosfery, aby każdy czuł się podczas naszych wydarzeń lepiej niż przed przyjściem. Aby czuł się bezpieczny i zainspirowany. Wydarzenie to atmosfera, ciekawy dobór marek, dobra promocja, bezpieczna przestrzeń, wytworzenie odpowiednio dobrej energii. Jak widać nie ma tu miejsca na narzekanie, poddawanie się, czy negatywne myśli. To duża dyscyplina mentalna dla nas. Kwestie techniczne są dużo prostsze.
Czy zauważyła Pani wzrost zainteresowania tymi wydarzeniami na przestrzeni ostatnich lat?
Nasza inicjatywa działa prężnie od 10 lat. Każdy z projektów jest kierowany do określonej grupy docelowej. Zauważamy wzrost zainteresowania modą z drugiej ręki oraz większą świadomość konsumenta w poszukiwaniu jakościowych rzeczy, dobrych składów, produktów z certyfikatami. Mamy z pewnością wiernego klienta, a popularność takich imprez od lat utrzymuje się na podobnym poziomie. W czasie naszej działalności pojawiło się sporo mniejszych organizatorów, którzy swoją ofertę kierują do podobnej grupy docelowej. Patrząc globalnie, nadal jesteśmy niszą i mamy sporą konkurencję w postaci szybkiej mody, masowej dostępności i niskich cen. Tego nie wygenerujemy w lokalnej zrównoważonej produkcji. Natomiast rozpoznawalność polskich marek, świadomość dostępności lokalnych produktów, popularność takich zakupów, zdecydowanie wzrosły. Dekadę temu było to głównie zauroczenie czymś nowym i oryginalnym, czego nie proponowały sieciówki. Dzisiaj sieciówki podglądają takich rzemieślników i wprowadzają analogiczne rozwiązania do masowej produkcji. Zmieniły się decyzje zakupowe klientów, są oni bardziej świadomi niż 10 lat temu, dużo się w tym temacie wydarzyło. Statystyki mówią o rosnącym w szybkim tempie zainteresowaniu modą z drugiego obiegu, to nas ogromnie cieszy i z każdym eventem dokładamy do tego nasza cegiełkę.
Jakie trendy zauważa Pani wśród uczestników i wystawców na tych wydarzeniach?
Nasi wystawcy są bardzo różnorodni, wielu z nich działa z nami od 10 lat, ale z każdą edycją dołączają do nas zupełnie nowi twórcy. Z pewnością bardzo wzrosła jakość sprzedawanych produktów, ich wykonania oraz materiałów. Wiele marek korzysta z certyfikowanych tkanin, materiałów, bo wiedzą, że tego oczekuje od nich klient. To duża zmiana w świadomości kupujących i designerów. Pojawia się coraz więcej marek upcyclingowych, które proponują bardzo ciekawe rozwiązania “zmiany starego w nowe”. Stanowczo zauważam trend w kierunku jakości oraz unikalności produktów.
Poza modą, jakich innych wystawców można znaleźć na targach organizowanych przez Grupę Slow?
Moda jest dużą częścią naszych targów, potem design i dodatki do domu, naturalne kosmetyki, slow food, czyli zdrowsze produkty spożywcze, meble z drugiej ręki, dobra literatura, płyty winylowe oraz rośliny. Pełne spektrum wystawców prezentujemy podczas wydarzeń świątecznych, w tym roku w grudniu na stadionie PGE Narodowy pod hasłem Slow Weekend. Na tematycznych wydarzeniach skupiamy się na wybranych markach i sektorach. Zawsze przed eventem prezentujemy pełną listę i kategorie wystawców.
Czy mogłaby Pani podać przykłady nietypowych lub wyjątkowych wystawców, którzy pojawiają się na tych wydarzeniach?
Mamy na przykład wystawcę, który odsprzedaje swoja kolekcję pinów zebraną przez dekady, jest tego tysiące, w większości pojedyncze egzemplarze. Jest Pan Włodek, który jest już warszawską legendą plakaciarstwa, zaczynał w przejściu podziemnym, mówi, że plakaty cieszą się większym powodzeniem niż dzieła sztuki. Są producenci spożywczy, którzy sprzedają przepyszne zdrowe produkty, które warto kupić w większej ilości, bo kolejna okazja dopiero za 2 miesiące. Zwłaszcza, jeżeli przyjeżdżają z daleka i mają tylko sezonową produkcję. Jest projektantka mody, która specjalizuje się w upcyclingu i pokazała swoją kolekcję na NY Fashion Week w zeszłym roku. Są producenci biżuterii, którzy podróżują po świecie w poszukiwaniu wyjątkowych kamieni do swojej kolekcji. Każdy jest wyjątkowy i cenimy wszystkich twórców, którzy wychodzą do szerszej społeczności z tym, co im w duszy gra.
Jak dobierani są wystawcy na poszczególne wydarzenia? Czy są jakieś specjalne kryteria, które muszą spełniać?
To jest element, który nas wyróżnia wśród różnych wydarzeń, mamy konkretne kryteria doboru marek i trzymamy się ich od początku. Promujemy polskie marki, lokalne, małe manufaktury, prawdziwych rzemieślników, artystów i projektantów. Przy czym nie chodzi o ukończone szkoły czy dyplomy, chociaż i takie niektórzy posiadają. Zdecydowanie wybieramy produkty oryginalne i tworzone lokalnie, najlepiej z wykorzystaniem naszych rodzimych surowców. Marki, które specjalizują się w najlepszej selekcji produktów z drugiego obiegu, z naciskiem na dobre składy i dobrą jakość. Nie współpracujemy z dużymi firmami, które zajmują się masową produkcją, z markami, które sprowadzają rzeczy z zagranicy, z producentami, którzy nie trzymają jakości. Nasza inicjatywa ma również na celu wspieranie małych lokalnych biznesów, promowanie ich i umożliwienie im dotarcia do szerszej grupy odbiorców. Nasze wydarzenia mają być dla nich taką trampoliną do wybicia się, do wyjścia szerzej. Mamy bliskie i długoletnie relacje z naszymi wystawcami.
Jakie znaczenie ma dla Pani holistyczne podejście do człowieka i jak wpływa to na Pani działania zawodowe?
To moja życiowa droga od ponad dekady, duża część mojej codzienności to praca w przestrzeni rozwoju świadomości. W pewnym momencie zaowocowało to projektem Festiwal Oddechu. Jednak cała ścieżka Slow jest dla mnie o tym, a wszystko zaczęło się od lepszych wyborów w kontekście jedzenia, rozpoznania co mi służy, gdzie szukać zdrowszych produktów. Żeby ciało było zdrowe, potrzebny jest odpowiedni mindset. Żeby nam się chciało chcieć, żeby kreatywność i inspiracja prowadziła nas każdego dnia, potrzebujemy chwili ze sobą, zatrzymania. Żeby świadomie tworzyć swoją rzeczywistość potrzebujemy zwolnić i przestać działać na autopilocie. Stąd się bierze to stwierdzenie, aby bardziej Być niż Mieć. Zawodowo inspiruję do lepszych wyborów, i oglądania świata z innej perspektywy, wolniejszej, z rozwiązaniami a nie problemami. Sama również uczę się wiele przy każdym naszym wydarzeniu.
Czy mogłaby Pani opowiedzieć więcej o swojej pracy jako praktyk Soul Body Fusion® i Kodu Emocji?
To moja równorzędna pasja, ściśle połączona z holistycznym patrzeniem na człowieka. Jakiś czas temu sama przeszłam sporą drogę, wykorzystując te narzędzia. Głównie w pracy osobistej i dla poszerzenia swoich potencjałów. Dzisiaj, już jako certyfikowany praktyk tych metod wspieram osoby, które chcą puścić ograniczające ich schematy, przekonania czy emocje. Sama również na co dzień wykorzystuję je nawet podczas przygotowań do targów, kiedy spada energia, kiedy pojawiają się blokady mentalne, zabieram się za pracę. Dzięki tym metodom sięgam do najgłębszych potencjałów inspiracji i kreatywnych rozwiązań. Uleczam moje ciało i dbam o odpowiedni poziom energetyczny. To metoda oparta na medycynie informacyjnej i pracy z podświadomością, która odpowiada za około 90% naszych życiowych decyzji i wyborów. Przyznam, że bez wsparcia ze strony takich, czy podobnych metod, trudniej jest pożegnać nasze niewspierające przyzwyczajenia, a to one tworzą naszą rzeczywistość. Nawet wyjście z szybkiego i automatycznego życia może być łatwiejsze ze wsparciem Kodu Emocji. Nie mówię, że Slow Life jest na zawołanie, to proces żegnania tego, co już nam nie służy, a czego często się broni.
W jaki sposób praktyka uważności wpływa na Pani codzienne życie i pracę?
Dyscyplina mentalna to podstawa w tworzeniu rzeczywistości, uważność pozwala wyłapywać większość struktur myślowych czy momentów, kiedy działamy automatycznie. Wiele nadużyć względem siebie samych zaczyna się, kiedy tracimy kontakt ze sobą. Przepracowanie, doprowadzenie się do stanów chorobowych, odtwarzanie cudzych pragnień zamiast swoich, brak dobrych relacji, złe zwyczaje żywieniowe. Kiedy tracimy kontakt ze sobą, nie wiemy, co jest naszą prawdziwą potrzebą i gdzie jest nasza granica. Mój dzień zawsze zaczynam od czasu dla siebie, dla bliskich, od dobrego posiłku. Najpierw moja uwaga idzie do środka, a dopiero potem na zewnątrz. Pielęgnuje higienę pracy i do tego samego zachęcam współpracowników. Jest czas na pracę i czas na odpoczynek. Również w wersji Slow. Od wielu lat nie korzystam z telewizora i radia, dzięki czemu odzyskałam sporą ilość czasu i energii, którą inwestuję w to, co sprawia mi największą przyjemność i wnosi jakość dla szerszego grona ludzi. To również uważne zarządzanie swoją energią.
Co najbardziej inspiruje Panią do dalszego działania w ramach Grupy Slow?
Swoboda tworzenia i przestrzeń na rozwój wewnętrzny. Poczucie tworzenia dobrych rzeczy, które wspierają pozytywnie ludzi i dają ciekawe rozwiązania. Wspieranie małych przedsiębiorców, tworzenie radosnej przestrzeni do spotkań z twórcami. Również historie ludzi, którzy odważyli się w trudnych zazwyczaj momentach na to, aby przejść na pracę na własnych zasadach, pójść za marzeniami. Nasi wystawcy to pasjonaci. Tworzymy dla nich przestrzeń do wzrostu. Najbardziej inspirują mnie ludzie, dla których i z którymi chce się tworzyć.
Jakie są Pani plany na przyszłość związane z Grupą Slow i propagowaniem idei Slow?
Z pewnością tworzenie jakościowych wydarzeń i poszerzanie grupy odbiorców i aktywnych, świadomych konsumentów. Wspieranie idei drugiego obiegu przez popularyzowanie tego trendu, zabawę modą i zapraszanie najciekawszych wystawców. Szczególny nacisk kładę na nasz najmłodszy projekt - Jestem Organic, który jest w fazie rozwoju i tu szczególnie bliska jest mi cała strefa slow foodowa oraz związana z nowymi technologiami, wspierającymi nasz dobrostan. Cały czas powstają nowe pomysły w naszym twórczym zespole, niektóre leżą w szufladzie, jak na przykład Slow Akademia. Działamy w zgodzie z naszą pasją i wtedy, kiedy czujemy duży potencjał twórczy w nas, bo jednym z założeń Slow jest to, że praca jest naszą pasją i daje nam dobrą energię, wzbogaca nas i inspiruje do robienia czegoś więcej.
Czy ma Pani jakieś marzenia lub cele, które chciałaby zrealizować w najbliższych latach?
Z pewnością powrót do dużych, naprawdę dużych wydarzeń w nurcie Slow, które skupiają ponad 300 wystawców. Zainspirowanie do lepszych wyborów setki tysięcy nowych osób, zarówno kupujących, jak i twórców. Marzę również o reaktywacji Slow Akademii we współpracy z ciekawymi edukatorami dla wspierania i rozwoju świadomego życia.Osobiście chciałabym także zebrać i udostępnić w formie inspiracji całą wiedzę dotyczącą nurtu Slow i adaptowania jej do codziennego życia.
Iza Miłosz, współzałożycielka Grupy Slow. Inicjatorka projektów Jestem Slow, Jestem Vintage, Jestem Organic oraz Festiwal Oddechu. Od 9 lat współtworzy przestrzeń do działań świadomościowych. Propagatorka ruchu Slow gdzie BYĆ znaczy dużo więcej niż MIEĆ. Kobieta w drodze, podążająca ścieżką serca. Od lat praktykująca uważność w życiu codziennym. Z ciekawością odkrywa małe polskie manufaktury, lokalnych rzemieślników i stare zawody. Z radością inspiruje innych do działań wspierających zrównoważoną konsumpcję. Fascynuje ją holistyczne podejście do człowieka, pracuje również w przestrzeni rozwoju osobistego. Jest praktykiem Soul Body Fusion® i Kodu Emocji.
Podoba Ci się nasza działalność ? Postaw kawę dla Grupy Sztuka Architektury!
Fenek Studio, Michał Loba i Nikodem Szpunar to najlepsi projektanci...
czytajDesigner Philippe Starck - bez pokazywania ładnych slajdów - spędza...
czytajPaula Scher podsumowuje swoją karierę projektantki (stworzyła liczne okładki albumów...
czytajZapraszamy na kolejny wywiad z cyklu ,,Rozmowy z architektem”. Tomasz...
czytaj
Ilość komentarzy: 0
Dodaj nowy komentarz