Owiany legendą klub SPATiF powrócił na kulturalną mapę Warszawy. Dawny mroczny obiekt pożądania, częściowo w nowej odsłonie zachował artystycznego ducha czasów PRL-u. Wnętrza zarówno klubu jak i bistro zaprojektowała Kasia Stando - absolwentka warszawskiej ASP na wydziale architektury wnętrz.
Według autorki projektu, pomieszczenia są połączeniem nowoczesnych rozwiązań i materiałów z zastanym wnętrzem - tak by powstał piękny lokal na miarę XXI wieku, ale z duchem tamtych czasów. Spotykali się w nim bowiem aktorzy, literaci, dziennikarze, artyści i filmowcy. Bywanie w SPATiF-ie dla wielu było oznaką prestiżu. Dlatego tak ważne stało się zdobycie wejściówek. Przepustką była legitymacja SPATiFu. Oprócz artystów pojawiali się też tacy, którzy te wejściówki potrafili sobie załatwić a także tajniacy i prostytutki.
SPATiF lat pięćdziesiątych łączył w sobie przedwojenną przeszłość z potrzebą azylu intelektualnego w kraju zniewolonym przez ówczesny ustrój. Ten lokal nie był zwykłą knajpą. Pełnił tak jakby rolę instytucji. To tutaj aktorzy, którzy nie posiadali przecież telefonów czekali na propozycje filmowe czy teatralne. Tutaj także odpoczywali i bawili się. Olgierd Łukaszewicz - aktor i prezes Związku Artystów Scen Polskich wspomniał w jednym z wywiadów telewizyjnych, że dawny SPATiF to Olimp, na którym odpoczywali i bawili się bogowie.
Budynek, w którym znajduje się klub (Al. Ujazdowskie 45) jest siedzibą Związku Artystów Scen Polskich następcy Stowarzyszenia Polskich Artystów Teatru i Filmu. Do niedawna istniała tu restauracja, która w niczym nie przypominała dawnego SPATiFu. Nowy najemca stworzył lokal, który ma czynną do późna część restauracyjną i bar, a oprócz niego salę klubową, w której pięć razy w tygodniu odbywają się wydarzenia kulturalne: koncerty, pokazy filmowe, spotkania autorskie i formy aktorskie, koordynowane przez ZASP.
Układ w sali klubowej pozostawiono bez zmian. Miejsce to zostało gruntownie odświeżone. Zachowane zostały wszystkie sztukaterie. Większość lamp i żyrandoli poddano renowacji. Ciemne ściany, meble i zasłony zdają się pamiętać ducha dawnych czasów.
Klub zaadaptował niedostępne niegdyś sale, w ten sposób zyskał dodatkową powierzchnię. Pod instniejącymi zabudowami boazeryjnymi odkryto wspaniałe ceglane ściany. Aktualnie tworzą idealne tło dla portretów artystów, których oczywiście nie mogło zabraknąć we wnetrzu. Uwagę przykuwają również ekstrawaganckie lampy dające ciepłe światło.
Kluczowym miejscem w SPATiFie była szatnia. To tutaj urzędował słynny Pan Franio, który decydował o tym kto może wejść do środka lokalu. Obecna szatnia pełni rolę foyer i przypomina tę sprzed lat. Jest jednak bardziej nowoczesna i praktyczna. Na ścianach powieszono zdjęcia nowych artystów. W centralnym miejscu pod sufitem znajduje się lampa, która jest konstrukcją z połamanych krzeseł z dawnego klubu.
W odnowionym barze pojawiła się nowa lada barowa. Mosiężne dodatki dodają elegancji a sam żyrandol zdaje się łączyć dwie epoki poprzez wykorzystanie nowoczesnych żarówek.
Klub SPATiF
Projekt: Katarzyna Stando
Powierzchnia: 3 tys. m2, sale razem z zapleczem
Realizacja: luty 2017
Lokalizacja: Warszawa
Zdjęcia: Michal Bojara, Bogusz Bilewski
Podoba Ci się nasza działalność ? Postaw kawę dla Grupy Sztuka Architektury!
Siedziba poznańskiej pracowni PL.architekci znajduje się na poddaszu kamienicy, które...
czytajW Melbourne powstała restauracja, której głównym motywem są klocki Lego...
czytajMTP Cafe to seria łącznie ośmiu zrealizowanych snack barów dla...
czytajSłynąca z pasji do projektów instalacyjnych, australijska pracownia loopcreative stworzyła...
czytaj
Ilość komentarzy: 0