We wnętrzu warszawskiej cukierni Lukullus spod ręki biura Jana Strumiłło powróciła boazeria. To powrót prawdziwie strzelisty.
Kto pamięta nawet mgliście gierkowskie czasy ten także ma w głowie wszędobylską boazerię. Sklejka w formie jednolitych płyt lub też różnego rodzaju podziałów była prawie standardem wykończeń. I oto wraca w realizacjach tak przemyślanych i wysmakowanych, jak wnętrza warszawskiej sieci cukierni Lukullus.
Ta skłonność młodego pokolenia projektantów do odgrzebywania PRL-owskich wzorców jest próbą znalezienia własnej tożsamości estetycznej, zakorzenionej tu i teraz. Możemy się na to zżymać, ale innych wzorców po prostu nie mają.
Dla projektantów Lukullusa oznaczało to jednak przede wszystkim wykonanie elementów wyposażenia na zamówienie i rezygnacja z produktów seryjnie wytwarzanych. W praktyce nie udało się osiągnąć tego celu w pełni, kieszeń inwestorów ma w końcu swoje ograniczenia, ale niewątpliwie we wnętrzu czuć ducha wyjątkowości i zapach szlachetnych materiałów.
Innym elementem zaczerpniętym wprost z tamtych czasów jest indywidualnie zaprojektowany neon oraz posadzka wykonana z łamanego marmuru.
Lokal znajduje się przy ulicy Chmielnej, obok kina Atlantic, a więc w refleksjach na temat charakteru przyszłej cukierni pojawiały się nawiązania morskie w postaci skojarzeń z wystrojem polskich transatlantyków. I niewątpliwie fornirowane panele drewniane wykorzystane jako obicia ścian jak najbardziej takie skojarzenia ewokują.
Ważną częścią projektu było nowe opracowanie elewacji, odcinającej się od kontekstu i przystosowanie przestrzeni przed wejściem do wykorzystania jako ogródek w lecie.
W lokalu mieścił się wcześniej sklep z odzieżą. Składa się on z dwóch sal połączonych przejściem. Każda z nich w projekcie miała mieć odrębny charakter ze względu na różną penetrację światła, ale ostatecznie okazało się, że dzięki specjalnym naświetlom także salę w głębi udało się rozjaśnić.
Jedną z niespodzianek w momencie realizacji było znalezienie 20 cm pod posadzką pierwotnego podłoża z brązowej terakoty. Gdyby było o tym wcześniej wiadomo pewnie udałoby się ją zachować.
Projektanci musieli wkomponować w swoją wizję elementy wystroju zakupione wcześniej przez właścicieli. Najbardziej efektownie prezentuje się drewniany relief wyeksponowany na jednej ze ścian.
We wnętrzu rzuca się w oczy także blacha mosiężna, która dodaje wnętrzu szlachetności oraz stanowi odniesienie do elementów wysokiej jakości maszyn cukiernicznych.
Warszawskim elementem jest specjalnie zaprojektowany neon nad wejściem. Nawiązuje do stołecznej tradycji lat 60-tych.
Projekt: Jan Strumiłło
Realizacja: 2016
Foto: Przemysław Nieciecki | PION
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() Aksonometria projektu
|
![]() Projekt wejścia z neonem
|
![]() Projekt wnętrza jednej z sal
|
![]() Projekt wnętrza
|
Zobacz także:
Podoba Ci się nasza działalność ? Postaw kawę dla Grupy Sztuka Architektury!
Te wnętrza powstały z kombinacji street artu, estetyki industrialnej oraz...
czytajWnętrze restauracji japońskiej Kura noodle shop&more zostało zaprojektowane przez krakowską...
czytajPrezentujemy kolejne pokoje hotelowe z niezwykłego miejsca – Arthotelu Lalala...
czytajBiuro dla marki modowej Moodo to zabawa formą, kolorem, fakturą...
czytaj
Ilość komentarzy: 0